piątek, 31 sierpnia 2012

Kubuś Puchatek: pora na małe co nieco :)

Witajcie! Widzę że O. zaszalała i posty pojawiły się trzy dni z rzędu:) Jak wiecie O. biegała więc pragnę jej jeszcze raz pogratulować! Moja współblogerka zajęła się sportem a ja postanowiłam zająć się gotowaniem, tamtym zajmę się później (cały czas sobie to wmawiam) a na razie trzeba się odstresować nadchodzącym rokiem szkolnym (chociaż nadal nie dociera do mnie ze to już za 3 dni :(!  ) Dziś mam coś jak zawsze łatwego i szybkiego a mianowicie małe co nie co z ciasta  francuskiego.



Potrzebujemy:
gotowe ciasto francuskie
owoce np. jabłka i brzoskwinie jak u mnie
trochę cukru, cynamonu oraz cukru pudru

Sposób przyrządzania:
Gotowe ciasto francuskie jest już rozwałkowane więc rozkładamy je, kroimy na 12 części. Jabłko oraz brzoskwinie obieramy i kroimy na części. Na każdym kawałku ciasta układamy kawałek owocu , posypujemy cukrem i cynamonem. A brzegi sklejamy jak na zdjęciu. Wkładamy do piekarnika, na jakieś 25 min., pieczemy w 200 stopniach C. kiedy wystygnie posypujemy cukrem pudrem i gotowe! Smacznego!



czwartek, 30 sierpnia 2012

Biegnij Forest, biegnij !




   Zrobiłam to ! Dzisiaj biegałam ! :D Nie dużo, ale biegłam. Wszyscy byli ze mnie dumni, a połowica zaproponowała wspólne bieganie (koń by się uśmiał :D). Wstałam przed siódmą. Wbiłam się w moje (uwaga !) fioletowe legginsy (czyt. le dżinsy : P). Odwiązałam od siebie moje czerwone trampki. Założyłam beatlesowską koszulkę. Zbiegłam ze schodów, już chciałam wrócić do domu. Przebiega mnie myśl "jak już wyglądasz jakbyś miała biegać, to idź pobiegaj". No i poszłam. Nie przebiegłam nie wiadomo ile, ale na dobry początek całkiem spoko.
   Chciałam też powiedzieć że znaleźć zdjęcie kobiety która biega, i nie ma super ekstra kaloryfera, albo jeszcze lepiej płaskiego brzucha jest na prawdę ciężko !
Chciałam tez pochwalić się, że ćwiczę jogę !

   Mój level jeszcze tak nie wygląda, ale kiedyś mi się uda :D + ona to ma jeszcze jakieś uda, a nie jak te wszystkie inne wysuszona jak patyczak. Aż się zdenerwowałam z tymi zdjęciami i o mało co nie popadłam w kompleksy. Przez chwilę się zaczęłam zastanawiać czy ja aby na pewno mieszczę się w wymiarach, jakie dziś dopuszcza świat... Ale moje myśli ukoiła piramidka liptona (:



Na razie ogarniam to xD  


P.S. Pomysł na randkę? Talia do Piotrusia Pana (sprawdza się od początku tygodnia) i Królewna Śnieżka (ale wybierzcie taką co nie jest uszkodzona i nie wyłączy się w połowie ; )

P.S.2.
- Tu pilot do wieży kontrolnej, prosimy o pozwolenie na lądowanie na lotnisku. Pasażerowie zapiąć pasy, przygotowujemy się do lądowania. Mogą wystąpić turbulencje.
Jedzenie już w buzi.
- Dziękujemy za skorzystanie z naszych linii lotniczych, życzymy miłego wypoczynku i zapraszamy do ponownego skorzystania z naszej oferty.

środa, 29 sierpnia 2012

...nie pluszowy miś, ani kwiaty, to też nie diabeł rogart...

    Niestety cierpię na syndrom nieromantyczności. A może romantyczności bez pompatyczności.W każdym razie nie płaczę na widok czerwonych róż (swoją drogą moim zdaniem to najmniej romantyczne kwiaty jakie istnieją. Są tak oklepane, że dostając taką różę czuję się poniżona. Że jestem jak każda kobieta - lubię czerwone róże) Natomiast rozczulają mnie kartki, na każdą okazję po za imieninami. Ale wszystkie inne są jak najbardziej na miejscu (:. Zamiast kwiatów wolę czekoladę. Bo kwiaty usychają, a czekoladę mogę zjeść ze swoją połówką. I chodź marzę o moim księciu na białym koniu to raczej nie wierzę że go spotkam w srebrnej zbroi, co najwyżej na srebrnym składaku (w ostateczności dopuszczam czerwony, bo są popularniejsze i zwiększę prawdopodobieństwo spotkania księcia :D). 

   Ale nie jestem taką zołzą. Wszystkie romantyczne kolacje po za walentynkami są jak najbardziej lubiane. Tylko nie te w ten popkulturowy wieczór gdzie wszystko jest czerwone, pluszowe i w kształcie serca (chodź kształt tego serca wziął się od pośladków nachylającej się kobiety - tak drogie panie, jest się czym zachwycać...).
   Wrzucam kilka miejsc na romantyczny wieczór. Życzę Wam i sobie faceta z taką fantazją !







 P.S. Moja Połowa jest na tyle romantyczna, że upiekła mi dziś ciasto ze śliwkami ! < 3


wtorek, 28 sierpnia 2012

Mój jest ten kawałek podłogi...

   

Wróciłam. Wróciłam z najgorszego wyjazdu, ever. Wracając do e-życia z moim komputerem, przeglądam wnętrza. Przyznam, że uwielbiam mieszkania w stylu vintage. Kiedyś sobie na takie zarobię :D.










P.S. Swoją drogą mega zorganizowane biurko. Też bym tak chciała (:



piątek, 17 sierpnia 2012

Wyrażenie potoczne, przecenia ruch myśli.


Chciałabym być tak bardzo beztroska i poganiać w stroju rekinka po plaży < 3
 
    Ucieka dzień za dniem. Stres coraz bardziej odczuwalny. Zaczynamy robić coś w kierunku naszej przyszłości. Dużo o tym myślimy. Jesteśmy przerażone.Enjoy !
   Wróciłam niedawno ze Zlotu Chorągwi Wielopolskiej i powiem Wam, że to była na prawdę fajna impreza ! Mimo kilku minusów, które bardzo wyprowadziły mnie z równowagi, było mega ! Naładowałam się pozytywną energią. Myślę, że to za sprawą moich harcerzy. (: Wytańczyłam się i wyskakałam na koncertach Ciszy jak Ta i Much. Oddałam 30 ml krwi, bo mam za cienkie żyły (ale od niedzieli podbijamy Watrę więc może tam ode mnie wezmą :D ). Zaliczyłam pomarańczową trasę w parku linowym (nie było łatwo ! ). Poprowadziłam 5x te same zajęcia. Stoczyłam bitwę rycerską i ogarniam krótkofalarstwo. Na dodatek akcja-motywacja wypaliła na 100 %. Oraz wróciłam ze zlotu z kimś, kim teraz pachną moje dłonie.
   Tymczasem z M. spędzamy popołudnia. Oglądamy Street Dance 3D i obżeramy się niezdrowym żarciem. Rozmawiamy o nekrofilach, mordercach, naszych nienarodzonych dzieciach. O przyszłych kochankach też. Czyli jak zawsze, głupawka 100 %. < 3
   Najważniejsze to wyluzować się przez ostatnie 2 tyg. wakacji ! Życzę Wam dobrej zabawy !











poniedziałek, 6 sierpnia 2012

W. w Warszawie.

   

   Plecak i treki, namioty, M. z Dynastią Tudorów, Olimpiada, Rodzina Borgiów o pogoda, na którą zawsze można narzekać. Ot, całe wakacje O. 
   Ostatnio uczestniczyłam w wielu dyskusjach na temat patriotyzmu. Debatowaliśmy czy ludzie mieszkający za granicą też są patriotami. Rozpatrywaliśmy społeczeństwo od romantyków, do współcześnie żyjących mieszkańców kraju. Zachodziliśmy w głowę czy w razie wojny ludzie stanęli by do walki (swoją drogą to najgłupsze pytanie i wyjątkowo mnie irytuje. ). 
   Udało mi się być na obchodach rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. To jedne z najbardziej magicznych chwil w moim życiu. Kręcenie się w pełnym po stolicy nocą, muzeum powstania (które mnie nie zachwyca), powstańcy i jednostka wojskowa, w której mieliśmy przyjemność spać. 
   Zbliża się 17:00, godz. W. Spaceruję na Powązkach. Idę z tłumem ludzi. Dobrze znam to miejsce, byłam tam tyle razy. Z daleka widzę już brzozowe krzyże. Stoją dumnie, prężą się dźwigając tabliczki. Tabliczki z nazwiskami powstańców. Tabliczki z ich wiekiem. Wszędzie 17-21 lat. Myślę sobie że to ludzie w moim wieku. Słyszę syrenę. Salutuję do lilijki mojego beretu. Stoję przy grobie Kamińskiego. Patrzę w stronę grobu Alka i Rudego. Do koła mnie ludzie, młodzi, starzy. Większość w koszulkach z kotwicą. Syrena milknie, łapię głęboki oddech. W głowie myśl "68 lat temu wybuchło Powstanie, zaczęła się walka.."









   P.S. Szkoda tylko, że z grobu Rudego i Alka zniknęły te wszystkie chusty i krajki z mundurów jakiś harcerzy - to zawsze było magiczne, ten grób tętnił życiem.