niedziela, 5 lutego 2012

Przyjaźń najwiekszym skarbem świata...

Wspaniali przyjaciele to fundament szczęśliwego życia.


Mimo mojej zołzowatości ja swoich mam. 

Dwoje. 

   Zaczęło się dość zabawnie. Z Martą (współtworzymy razem tego bloga, chodź Marcie się odechciało ja wierzę że na Wiosnę tu wróci (: )nie od razu się polubiłyśmy. Od 1 kl. podst. chodziłyśmy razem do klasy, Ci sami znajomi, nauczyciele, korytarz. Zero kontaktu, lub bardzo pobieżny. Nie pamiętam już jak do tego doszło że w 6 klasie wylądowałyśmy w jednej ławce (znam przyczyny, etc. ale nie mogę sobie przypomnieć kiedy dokładnie to było...). Przeszłyśmy wiele chwil dobrych i tych złych. Jest moją najlepszą przyjaciółką. (:
  Dawid dołączył do naszej klasy w 1 gim. Nie mogłam przetrawić jego towarzystwa. Od razu złapali kontakt z Martą. Minął rok, zaczęłam tolerować. Pożyczał ode mnie zeszyty, spotkał mojego chłopaka. Pewnego razu wybraliśmy się na rowerach nad jezioro i tak to się chyba zaczęło. Też nie było nam łatwo...Ale jest moim Osiołkiem i to jest najważniejsze !
Ostatnio nie jest nam łatwo, każdy z nas ma swoje milion obowiązków, wszyscy jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani. Każde z nas jest inne, szuka czego innego, a jednak istnieje coś co nas przy sobie trzyma. 
 Nigdy z nikim nie zawiązałam takiej więzi jak właśnie z nimi. To oni byli przy mnie w tych najtrudniejszych chwilach. To razem śmialiśmy się że nie zdamy do następnej klasy - nadal się śmiejemy.(: Im ufam najbardziej. Mogę powiedzieć ze zlamiłam z konsultantką i wysłać im zdjęcie kiedy Go znajdę w internecie. Napisać sms-a idziemy na fleka. 
Fajnie jest mieć faceta, zakochać się. Miłość jest ulotna, bardzo. Przyjaźń trudno wymazać z pamięci, schować pod łóżkiem. Cieszysz się każdym sukcesem przyjaciela i martwisz każdym upadkiem.


W ogóle to nie o tym miałam napisać.

   Chciałam porozmawiać o przyjaźni w XXI w. Bo zastanawiam się jak to jest że ja mam tych swoich? 
   Ostatnio ktoś się we mnie zakochał, odmówiłam związku. Nadal mam kontakt z tą osobą. Niedawno nazwała mnie jednym z 3 jej najlepszych przyjaciół i to mnie właśnie zaczęło zastanawiać. 
   Bo owszem rozmawiamy, ale nie na tyle intymnie i nie na tyle o sobie by nazwać to przyjaźnią. Przesyłanie linków z muzyką i gadanie o tym co właśnie jakaś zakonnica gada na religii to nie jest przyjaźń. Przynajmniej dla mnie.


   Internet zrobił z nas takich samotników, że gdy ktoś nawiąże z nami większy kontakt od razu się do niego przywiązujemy, nazywamy przyjacielem chodź to nie jest przyjaźń. Łudzimy się że on z nami będzie, a potem znajdujemy kolejnego który zwrócił na nas uwagę. 


Nie wiem czy tak na prawdę jest... To tylko moje obserwacje.


Na szczęście ja mam                                               ICH. 



Bo takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego... (:



   Z tego o to tu miejsca, chciałam podziękować Wam za obecność przy mnie za te parę lat, które razem spędziliśmy i życzyć kolejnych nawet 100-u  !