poniedziałek, 18 lutego 2013

Put rainbows...



   Zepsuł mi się komputer, ale to nic. Od 3 tyg. robię plakat, ale to nic. Zwaliłam dziś fizykę, ale to nic. Padam z nóg, ale... co tam :D (zaskoczyłam Was ; P ). Mam mega dobry humor. Upiekłam szarlotkę wczoraj, a dziś już jej nie było. Znaczy, że nadaję się na perfekcyjną panią domu. Teraz tylko znaleźć męża, ha ! 
   Pomysł na wieczór? Podłoga, słuchawki, a w nich seksowny głos Johna Mayera. Na dodatek jego ciepłe oczy i Twoja dłoń opleciona jego. Leżysz, słuchasz patrzysz na ten ósmy cud. Twój cud. Enjoy! ; *


Music :

Love, love... Genialny numer kiedy wieczorem wracasz do domu, sypie śnieg i jest tak zimno... ale John sprawia, że nawet w tedy się uśmiecham. Na deszcz się sprawdza :D







Kocham ten riff..



   John, jest moją miłością od dawna... Kurde, kto by takiego nie chciał? < 3 Liczyłam na jego koncert, ale odwołał trasę koncertową zaraz po wydaniu ostatniej płyty. Chorował na nowotwór krtani, lub miał podejrzenie. Teraz ma chyba wrócić do grania.
   Jeden z najcudowniejszych głosów. Wielu mu zazdrości i psioczy na niego. Fakt, łączy bluesa z popem i na tym zarabia. Ale robi to na poziomie. Może i jest trochę cukierkowy, ale jest gitarzystą na takim poziomie, że mnie spadają kapcie z nóg.


Buziaki ; *


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz